Ta strona została uwierzytelniona.
ZBACZONA NUTA...
Wieczór lipcowy był — pogodny, ciepły.
Księżyc nad Pustkę wyszedł pełnią
I spoza smreków, które w milczeniu zakrzepły,
Spoza stręczystych chmur,
Które się jak baranki wełnią, 5
Zajrzał na moje osiedle...
Owiał mi duszę czar kochanych gór —
Tchnienie, o jakim śnią prastare jedle.
W te razy zaszedł urok nowy.
Ktoś w Pustce, skryty mrokiem, 10
Na fujarce smrekowej,
Na dziwnym, zapomnianym instrumencie
Zagrał mi dawną nutę...
Zadrgało serce, życiem strute —
I pod przemocnym jej urokiem 15
Zbaczyły mi się w tym momencie
Pasterskie moje czasy...
Kiedy to jeszcze stały hrube lasy —
Kiedy we wierzchołkach drzew