Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Heimerthowej. To, co mówiła, było to usprawiedliwianie go przed nim samym, tłomaczenie przed światem, uspokojenie; Tężel rozgniewał go. Spojrzał na niego wyzywająco i odrzekł akcentując dobitnie:
— Ale jeżeli mi się tak podoba?
Tężel osłupiał:
Jeżeli mi się tak podoba? — powtórzył Rdzawicz.
Tężel stał ciągle osłupiały, jakby nie zrozumiał, lub nie chciał uwierzyć, że słyszy to, co słyszy.
— Coś ty powiedział? — spytał jakby odruchowo.
— Coś słyszał.
Wówczas ciężka, powolna, chłopska krew Tężla wzburzyła się wreszcie; nie mógł wytrzymać i rzekł dosyć dobitnie:
— Tobyś zrobił rzecz, której nazwać nie chcę.
Rdzawicz zaczerwienił się i kąty ust poczęły mu się ściągać na wewnątrz ku dołowi. Tężel zaś mówił:
— Ja znam całą różnicę, jaka jest pomiędzy nami; wiem, coś ty wart, a co ja jestem wart przy tobie. Ja jestem pion i przy tobie nic nie znaczę; ale musiałem ci to powiedzieć, com powiedział właśnie dlatego, że ci jestem przyjacielem i jako przyjaciel mam do tego prawo.
Rdzawicz czuł, że go coś opętywa; zbliżył się ku Tężlowi i spytał go z blizka:
— Dlaczegóżeś nie rozbił? Byłeś sam, mogłeś. Nie potrzebowałeś się mnie bać, cóżbym ja ci zrobił?
— Nie ciebiem się bał, tylko jej, tam na portrecie...