Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

peramentu: Rdzawicz nie mógł poznać. Siadała tak na kozetce, że powinno się było usiąść przy niej na perskiej poduszce, leżącej na ziemi, rozmawiała tak, że trzeba było zostać w fotelu; miewała spojrzenia, które zachęcały do wsunięcia głowy w opadający jej z nagiej ręki szeroki rękaw i pocałowania jej wyżej łokcia, ale sposób, w jaki trzymała głowę, nie upoważniał do tego. Że satysfakcyę sprawiało jej drażnienie go, to widział, ale czy sama się rozdrażniała, nie mógł poznać. Chwilami zdawało mu się, że tak; chwilami, że nie.
Heimerthowa była jeszcze piękną, a w obejściu miała wiele wdzięku; największym jednak urokiem w jej towarzystwie było to, że rozumiała i odczuwała ludzi, jak nikt. Było to tak subtelne wczuwanie się w cudzą naturę, jak tylko kobieta niezmiernie inteligentna wczuć się może.
Rdzawicz, który był z natury porywczy, a którego to, co przeszedł, i zmęczenie robotą zdenerwowało do ostatnich granic i za lada powodem doprowadzało do uniesienia z coraz mniejszą miarą, czuł, że wobec tej kobiety nigdy się nie mógł zapomnieć, jak się zapomniał naprzykład wobec Eli podczas spaceru. Zaczął też coraz bardziej gustować w jej domu.
— Z pewnością — myślał z ironią — nie jest ani taka zacna, ani taka dobra, szlachetna, uczciwa i anielska, jak Lora Przerwicowa, albo panna Rosieńska, ale ma więcej w palcu, niż one obie w głowie i dość już mam tych ideałów i tego przyidealizowywania się do nich.