Strona:PL Tadeusz Michał Nittman - Balladyna - komentarz.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starym Pustelnikiem z boru, A wtedy tylko oni niepodzielnie zostaną panami strasznej swej tajemnicy. Dumnemi snami o zdobyciu królestwa kołysani rozchodzą się spocząć przed rozstrzygającym dniem ostatnim.
Akt V. Scena I-sza. Oto poranek na leśnej łące, radosny i pogodny. Skierka i Chochlik wesoło opowiadają sobie o przeżyciach ostatniej nocy, oczekując Goplany. A otóż i ona. Wychodzi z mgły, oświeconej tęczą, jest smutna i żegna swe wierne sługi.
Poplątawszy bowiem ludzkie czyny w węzeł nie do rozwikłania, gdy najlepsze jej chęci przez złość i przypadek w niwecz obrócone zostały, odlecieć musi Gopła i lasów rodzinnych — hen, na północ, w kraj wiecznej zimy — za karę, pozostawiając Bogu-mścicielowi wymiar sprawiedliwości. Próżno jej wierne druhy zatrzymać ją usiłują, ona posłuszna przeznaczeniu, odchodzi stąd na zawsze!
Scena 2-ga przerzuca nas z powrotem między śmiertelnych, na pole walki. Oto Kirkor zagrzewa do boju swych rycerzy z nieznanym uzurpatorem do korony Polan, nie wiedząc, że walczyć mu przyjdzie z własną żoną, myśli wciąż o niej jak najlepiej i tęskni do chwili, gdy znów spokojnie u jej boku spocznie. Oczekuje prawowitego władcy, Popiela III., po którego posłał rycerzy. Lecz wysłannicy wracają z żałobną nowiną: Popiel nie żyje! Znaleźli go powieszonego na gałęzi przed jego chatą. (Sprawka Kostryna!). Mimo to Kirkor rzuca się w bój z szczupłą garstką wiernych, bo reszta jego hufców, przekupiona złotem, odstąpiła go i przeszła na stronę nieprzyjaciela.