Strona:PL Tadeusz Michał Nittman - Balladyna - komentarz.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Balladyna o zmroku wysuwa się ze świeczką do lasu, bo tam po raz ostatni czeka na nią Grabiec, Alina zasypia i śni o — malinach.
AKT II. Akt drugi zaczyna się o świcie dnia następnego. Grabiec spity i umęczony całonocną włóczęgą za psotnym Chochlikiem, zasypia w lesie. Nadchodzi Goplana. Skierka zdaje jej sprawę z wczorajszych swych zabiegów. Pokazuje się jednak, że źle się wywiązał z zadania. Kirkor pokochał obie. Dzban malin ma rozstrzygnąć, która zostanie jego żoną. Goplana niepokoi się znów. Skierka pociesza ją: „Spuść się na czarne Balladyny serce“ — jest tu pierwsza aluzja do mającej się rozegrać tragedji i predestynacji Balladyny do zbrodni. Pokazuje się w dalszym ciągu, że Chochlik nie przeszkodził Grabcowi w jego widzeniu się z Balladyną, zostaje więc ukarany — a mianowicie zamknięty w muszli żabiej. Ma to podkreślić baśniowy charakter tej postaci, dowolnie zmieniającej swe rozmiary. Grabiec też ulega karze: zostaje przez Goplanę zamieniony w wierzbę.
Pod tą wierzbą rozegra się za chwilę straszna zbrodnia. Oto zbliżają się Alina i Balladyna, pierwsza radosna, bo dzbanek jej pełny, druga pochmurna i w złych myślach pogrążona, gdyż malin mało, a wszystkie takie czerwone, jak krew! Alina, pewna już swego szczęścia, pociesza siostrę:
…są inni rycerze,
jak będę panią, to ci znajdę męża…“
W odpowiedzi na to Balladyna nóż dobywa. Zaniepokojenie Aliny wzrasta. Balladyna żąda od niej, by jej dała swoje maliny — Alina odmawia:
„Bo też widzisz, siostro, że ten dzbanek,
to moje szczęście, mój mąż, mój kochanek!“