Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

datkiem, istotą zatem jest „obrazić”. Obrazić... Kogo, poco, zaco? Dziwne! Ale myśl pracuje dalej. Co to jest: obrazić? Ob-razić, coś jak skoczyć i obskoczyć, wódka i obwódka... nie, nie, głupstwa gadam... coś jak szczekać i obszczekać, lamować i oblamować... (nawiasem mówiąc, czy doznawał kto z was obsesji słowa zadeklamować, zadek-lamować, lamować zadek? — to straszne!). Zatem ob-razić, razić, jasne jest, że istotą jest tutaj razić, a ob jest tylko przydatkiem. Otóż, co to jest razić? Znów jasne jest, że „ić” jest przydatkiem, oznaczającym bezokolicznik, a istotą słowa jest „raz”. Ale co za raz? Raz. Kto, kogo, co? Djabli wiedzą. Ktoś kogoś raz, i to określono słowem „razić”: potem to samo ob, a potem to samo wy. Wy-ob-razić. Całe „wyobrazić” to jest zwykły sobie „raz”, otoczony mnóstwem przydatków, oznaczających dosyt, dookolność, bezokoliczność, ale czego? Tajemnica. Nonsens. Aby stwierdzić nonsens tego, wystarczy zmienić formę. Weźmy: „wyobraźnia”. Wyobraźnia, obraźnia, raźnia... Co to jest obraźnia, co to jest raźnia? Mówiłem: nonsens, fotomontaż. Co to wszystko razem znaczy? Oto są chwile, w których nawiedza człowieka nostalgja wieczności: wyrwać się z tego świata głupich znaczków, gdzie jedno „ob” i jedno „wy” może zmienić treść wszystkiego; oglądać wreszcie rzeczy w ich istocie, dowiedzieć się co to był, u kaduka, za „raz”, z którego powstało razić, obrazić, wyobrazić... Na szczęście już niedługo.
Oto był stan mojej duszy, w chwili gdy na drodze życia spotkałem księgę Mossego, księgę radosnej wie-