Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— He, he, he! — zachichotał jakiś brat w kusym, zielonym fraku. — Tere, fere, kuku, strzela baba z łuku! Pozdrowienie wszystkim od Lucypera! Macte virtute estote, carissimi! Diabolus claudicans sum — vulgo Duliban lub Kostruban staropolski, jeśli milej dla ucha. Przychodzę wprost z piekieł. Uf, tam gorąco! Grzeszki swędzą, braciszkowie mili — grzeszki palą, o palą, aż skóra trzeszczy! Zwłaszcza te cielesne, he, he, he — piękne siostrzyczki — he, he, he! Afekty carnis lubieżnie...
Gwizdnął przeciągle w palce i przepadł w tłumie. Uroczystość powoli przeradzała się w bachanalję szaleńców. Zmącone oddechami ust płomienie lamp pochyliły się żałobnie w jedną stronę, niby ręce błagalnie w dal wyciągnięte. W powietrzu unosiły się zmieszane wonie lewantyńskich pachnideł, zawrotny zapach olejków, żywicy i swąd spalonego drzewa. Ktoś zarzucił na klosze lamp płonących dotąd jasnem, oślepiająco-białem światłem acetyliny czarne, koronkowe ciemniki, że zaczęły gorzeć z poza zasłon ponuro jakoś i żałobnie...
Na estradzie obciągniętej czerwonem suknem zjawiło się parę pijanych już winem objat ofiarnic i otoczyły korowodem tanecznym jakiegoś pięknego młodzieńca w wieńcu fijołkowym na skroniach.
— Miejsce dla Agni-Erosa! — wołał półnagi oblubieniec. — Miejsce dla boga miłości i ognia! Otom jest najwyższym i ostatnim stopem dwóch bóstw w jednej postaci — ideałem przeczutym przed wiekami, zrealizowanym za dni dzisiejszych!
— Hosanna! Agni-Erosie! Witaj Ogniu miłości! Cześć i chwała Ci, Miłośniku Ognisty! — odpowiedzieli zgodnym chórem Gebrowie.
A on demonicznie uśmiechnięty zdzierał już szatę z jednej tańczących wkoło niego tyjad.