Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czas na gwałt chciało im się Karola, Austryaka, przeciwko Burbonom. Ciemny naród. Myśmy takie idee kilkaset lat temu przeżyli. Ktoby się u nas chciał bić z duszy za takie czy inne następstwo? Pomyśl tylko...
— A ty się za kogo bijesz? — zadrwił krwawo kapitan.
Cedro przyskoczył do niego z okrzykiem:
— Ja się biję z duszy za kraj!
— No, powiadaj-że sobie w dalszym ciągu tę dewizę przed sobą i Panem Bogiem. Ja już nie chcę. Ja idę.
Po chwili mówił z wypiekami na twarzy:
— Taki plan uknułem dzisiejszej nocy. Kiedy stąd będziesz ze swymi ludźmi wychodził, dam ci przewodnika, Hiszpana. Zrobi mu się mundur podobny do waszego, żeby go zaś nie poznali rodacy. Dam mu swego konia. Powiedzie was pewnym, najbliższym i zupełnie bezpiecznym szlakiem do Tortozy.
— Cóż to za człowiek? Żeby mię tylko nie sprzedał za jakie srebrniki. Bom widział już takich między nimi, co się to Francuzów trzymają dla zysku, ale zarazem i od swoich radzi biorą.
— Człowiek najpewniejszy! Głową ci za niego ręczę. Doświadczyłem jego wierności w stu okazyach. Hiszpan to prawdziwy, ale szaławiła i wolnomyślnik. Stąd ma pasyę do Francuzów. Wierzy, że z pomocą francuską prędzej w kraju zakwitną urządzenia nowoczesne. Nie myśl, żeby to był płatny zdrajca. Mówię, że to Hiszpan, ale ma kulturę wyższą, więc go fanatyzm chłopów, mnichów i przemytników nie zadawala. Doświadczył ode mnie wielekroć dobrodziejstw. Nie