Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale pokój jeszcze nie zawarty. Zwlekają. Szczęk oręża powie nam, czy chcą podpisać, czy nie.
Ocierając wielką, czerwoną twarz swoją ręcznikiem, spytał:
— Więc zdjęli konie Aleksandra Wielkiego?
— Mówię to, co widziałem na własne oczy.
— A hultaje! — dorzucił z mniemaną indygnacyą.
— Panie generale... To nie może być! Nigdy jak świat światem nie splamił się nasz naród takim uczynkiem. W nadziei, że pan generał mocą i władzą swą nakaże tym ludziom wyłamanie się z haniebnych służb, przyszedłem tutaj. Jestże to rola polska deptać cudze rzeczypospolite? Potoż wyszła w te kraje owa wiara?
Dąbrowski wdziewał z obojętnością swą kurtę. Zbliżył się do księcia i rzekł twardo:
— Waćpan do mnie w jakim charakterze to mówisz?
— Mówię to jako szlachcic polski z prawieków.
— Ja jestem także obywatel polski! Oto masz moją rezolucyą: żołnierz nasz musi zajaśnieć cnotą na śmierć gotową, konduitą, żelazną subordynacyą i energią. Dopiero wtedy zaufają mu ci, którym ja honorem swoim za żołnierza ręczyłem. Waść mi radzisz, żebym co tchu zdusił gorliwość żołnierską i zaczynał od rokoszu?
— Nic nie zaczynać, jeśli droga haniebna!
— Wdziać taki oto strój pański podróżny i wyjechać na wojaż. Mógłbym już przerwać dysertacyą, skoro mię książę obrażasz, ale że cię pamiętam z pola, więc powiem, jak jest. Mówisz, że ja i moi idziemy drogą hańby. I co? Wskazujesz na pokonanie Wenecji. A We-