Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(A za moim namiotem zmawiał się w chwili tej żołnierz polski w konfederacyę i, jak w kotle, kipiała sedycya wojskowa, gdyż nie miałem czem kwarty zapłacić).
W ręce wydany mi został Wasyli Szujski, przeszły car, i bracia jego Dymitr i Iwan.
Chciałem zaś jeszcze impostora w garście wziąć, z moskiewskiej ziemi wyrwać i wynieść.
Wonczas, zmówiwszy się z wodzami Moskwy, postanowiłem na tuszyńskiego wyprawę czynić.
Mścisławski kniaź z pułkowniki swoimi witał mię, jak rozkazodawcę-prawitela w tej naszej wspólnej sprawie.
Nie zawahałem się na Sapiehę i na braci tylu, co z łotrem pacta zawarli, miecz przypasać.
I przystąpiła do mnie polska Sapiehy cnota.
Odszedł złodzieja.
Wyszło trzydzieści tysięcy bojarskich dzieci z Moskwy w pole, a moje wojsko polskie weszło w stolicę.
A Moskwa była pusta.
Zamki jej bez obrony.
Mogłem zamki zdradą osiąść.
Lecz, skorom słowo dał, więc przez bezbronne szedłem miasto i nie zająłem zdradą stolicy.
Powziął wiadomość carzyk tuszyński, że nań ciągnę z moskwicinami i uciekł z panią swą, z Maryną.
Pomnę ucztę na polu dziewiczem, którą dla bojarów sprawiałem.
Dary im dałem, wszystko, com miał, konie i szable, zbroje i czary.