Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A gdy tę myśl głęboko w sobie ważę, przylata wieść, że wielki kniaź Wasyl Szujski, z państwa zepchnięty i w Cudownym Monastyrze na zakonnika ostrzyżon.
Wonczas roześlę listy mnogie, nader mnogie, do bojarów, że idę do miasta ich, nie jako nieprzyjaciel, lecz jak przyjaciel, nie jak stojący na zdradzie, lecz jak doradca, nie jako Łże-Dimitrowy poplecznik, lecz jako sędzia na Rostrygę.
Zapewniłem słowem hetmańskiem, że nie będzie ziemi ich deptał, niweczył, rwał złodziej tuszyński, ani Sapieha, Zarudzki, ani Lisowski, Rożyński ani Zborowski, Wiśniowiecki ani Tyszkiewicz.
Moskwa nareszcie przed nami!
Wyszli naprzeciwko mnie bojarowie.
W obliczu Dziewiczego Monasteru na polu dziewiczem rozbito namioty.
Dawszy zakładnika głowa za głowę, w równej liczbie jechali moskiewscy i polscy rycerze.
Spotkawszy się na polu, pokłon sobie oddali.
Zsiadłszy z kulbaki, powitali się dwornie.
Za mną, hetmanem, stali pułkownicy, rotmistrze.
Ze stolicy przybyli kniaziowie: Feodor Mścisławski, Wasyl Golicyn, Feodor Szeremetjew i Daniło Mezecki.
Z nimi dumne djaki — Wasyl Telepniow i Tomiło Ługowski.
Ci w namiocie zasiadłszy, solidarnie oświadczą, że chcą mieć za cara Zygmuntowicza Władysława.
Tam się spełniła twoja myśl, którąś Haraburdzie polecił, żeby król polski siadł na tronie Ruryka.