Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spieszeni postępowali żołnierze z muszkietami w ręku, wszyscy pod znaki właściwemi i w szyku.
Samuel xiążę Koreckie i Wolmar Farensbach dowodzili na przedzie, Marcin Kazanowski rozkazywał we środku taboru, Teofil Szemberg miał pod komendą odwodową lekką armatę. Dwaj hetmani sprawowali bezsenną władzę nad wszystkiem.
Cały tabor mógł iść w bezwględnej wozów ścisłości tylko razem. Jeżeli jeden wóz stawał, stawać musiał obóz wszystek zamknięty.
Dziesiątki tysięcy wrogów obskoczyły ruchomy czworogran. Kiedy orda tatarska co pary w koniu nań pędzi, Farensbach i Szemberg, oparłszy muszkiet na wozach wstrzymanych, spokojnie mierząc i celnie, skryci za parapetem skórzanych pudeł wozowych, trupami zaściełają pole. Ciemną nocą jesienną brnął obóz przez Deli dolinę. Wśród bezmiernego trudu, zasypywany strzałami, mijał w bród błotnistą jej rzeczkę. Kiedy skute wozy z osiami zarzynały się w mułach, a na głucho wprzężone konie, zarabiając się po pachwiny, tonęły w bajorze, odcinał żołnierz utopione, wkładał się w szlę i, jak koń, ciągnął przy dyszlu. Ze wszego ducha pracując i ze wszystkich sił, wybrnął tabor z topieli.
O dwie mile wołoskie dalej przyszedł na Prutu wybrzeże. Rzucił się nieprzyjaciel wszystką potęgą, usiłując wozy rozerwać. Blisko do pierwszych wozów wśród bitwy przypadłszy, obuchami młotów kruszył łańcuchy, berdyszami ciął sznurów spoidła. Lecz jak te wozy łańcuchem, tak skuła żelazna wola starego hetmana siedemkroć posłuszeństwem i odwagą dusze. Uniesienie zaciekłe czynem się stało zaciekłym.