Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Też spotka ich zawód niemały i uciekną zatykając sobie uszy. Chyba, że chodzi tylko o hałas, tak jak jednemu literatowi, który doznawał od samego fortepianowego hałasu wzrokowych halucynacyi i który Appasionaty Beethovena, nawiniętej naodwrót na pianoli, wysłuchał kiedyś, rycząc z metafizycznej rozkoszy.
Właśnie tu pojęcie formy, pojętej jako konstrukcya może wiele wyjaśnić.
Do powstania dzieła sztuki, mimo, że są tylko te pogardzane linijki i kolorki (ale ujęte w pewną nierozerwalną dla twórcy całość), potrzeba jeszcze proporcyi wszystkich danych artysty, wyliczonych poprzednio. Trzeba właśnie tej jednej formalnej idei, któraby, z pozornie marnego materyału, stworzyła ten cud, który nazywamy dziełem Sztuki. Dlatego to kulfon „znawcy“, ani parę słów przypadkowo połączonych, ani przebiegnięcie kota po klawiaturze, nigdy niem być nie może. Możemy założyć nawet taki wypadek, że coś przypadkowo zrobionego, obudziło w kimś zachwyt czysto formalny. Ale nawet to nie może wzruszyć teoretyka badającego związki istotne, a więc stojącego ponad wszelką przypadkowością, nawet doprowadzoną do absurdu.
A zresztą przecież nikt nie przeczy że może być licha Czysta Forma. Mogą być obrazy nieszczere, udana lichota, wymysły na zimno, imita-