Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Szkice estetyczne.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzem, z kupą śmieci, wyciągamy tylko ostateczne konsekwencye z założeń „znawców“, stojących na dwóch stanowiskach jednocześnie: formy i treści. Jest to gatunek znawców najniebezpieczniejszy. Lepiej już mówić z czystymi naturalistami — ci wiedzą przynajmniej czego chcą — dokładnie.
A propos można wyjaśnić jeszcze jedno małe, ale dość jadowite nieporozumienie.
„Znawcy“ mówią: „Dobrze: więc według tych waszych teoryi wszystko można zrobić. Każdy kleks, każdy splot linijek, parę słów bez sensu, to jest już dzieło sztuki? Jeżeli kolory i linje są wszystkiem to o...“ (tu znawca robi kulfona ołówkiem) i jest już Czysta Forma“. Dziwnem jest, że nikt takich pytań nie zadaje muzykom. Jeśli dźwięki i rytmy są wszystkiem, to w takim razie kot przebiegnie po fortepianie i już jest conajmniej preludyum.
Przez to, że ideologja muzycznych estetyków nie została skrzywiona, wskutek braku takiej katastrofy, jaką był Renesans w malarstwie, wskutek tego także do pewnego stopnia, że nieistotną treścią muzyki jest wyraz uczuć życiowych i że poza muzyką w muzyce poprostu niema o czem mówić, muzycy zwolnieni są od tego rodzaju przyjemnych zapytań. Ale niechno ci, którzy wzdrygają się od fizycznej rozkoszy na włoskich operach sprobują „uczuciowo“ zrozumieć Schönberga, Prokofiewa, lub ostatnie utwory Szymanowskiego.