Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Minąwszy Gołkowice na żyznéj równinie
I na wzgórzach stojące dworki i świątynie,
Zatrzymujemy kroki w Kadczy przed kaplicą
I uchylamy czoła przed Bogarodzicą,
Któréj tu są obrazy ustrojone w kwiaty,
I ołtarzyk z skarboną, lecz go strzegą kraty.
Z boku wchodząc po schodach do izby rażącéj
Ciemnością, wita Chrystus u słupa stojący,
Skrępowany łańcuchem, rózgami sieczony,
I samotnie w potokach krwi swojéj zbroczony. —
Jestto skromna budowa, ale osobliwa,
Swoją malowniczością i myślą szczęśliwa....
Ledwie rozchmurzyliśmy czoła trudów troską,
Witamy za Dunajcem leżące Jazosko;
Jestto wiejska osada u stóp gór lesistych,
Ponurych, prostopadłych, nawet przepaścistych.
Na pagórku dwór biały mile wzrok zajmuje,
A na nim malowniczo kościółek panuje,
Który ksiądz Jan Owsiński, z uczoności znany,
Wzniósł ze składek, i stoi często odwiedzany;
A we dworze oglądać można dawne szczątki,
Jako naszych praojców wymowne pamiątki:
Miecz, niegdyś używany w krwawéj wojny wirze,
Ma na ostrzu wyryte dwa komturskie krzyże: