Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sofie, jeźli potrzebujesz spoczynku, albo jeźli chcesz połóż tam dziecko. W tej szafie znajdziesz posiłek. — Wyszedł, a po chwili słyszałam wielkie krzątanie po domu, wychodzono i wchodzono bez ustanku tak jakby za mną szukano. Wieczorem przyszedł hrabia powiedzieć mi, żebym przebrała dziecko w przygotowaną już inną bieliznę, która była o wiele grubsza i nie znaczona. Wziął potem tę, którą z dziecka zdjęłam i spalił ją na kominku gdzie rozniecony był wielki ogień. Polecił mi następnie, abym była w pogotowiu do drogi, gdy po mnie przyjdzie. O wpół do dziesiątej powrócił kręconemi schodami w wieży, sprowadził mnie trzymając pod ramię, bo trzęsłam się cała ze strachu i traciłam przytomność, i zaprowadził wreszcie do lasku, gdzie nas pan oczekiwałeś. Co to wszystko znaczy, proszę mi powiedzieć.
— Przysięgłaś o nic mnie nie pytać — odpowiedziałem jej.
— Muszę wszystko wiedzieć, bo w przeciwnym razie jak tylko przyjadę na miejsce, zeznam wszystko w merostwie. Nie chcę mieć cudzych grzechów na sumieniu.
Pomimo całej mojej wymowy nie zdołałem jej przekonać, póki nie przeczytała zeznania, które wymogłem na panu Flamarande. Musiałem pokazać jej ten dokument chcąc ją uspokoić. Podczas drogi czuwała troskliwie nad dzieckiem, w czem pomagałem jej jak tylko mogłem, niepokojąc się w głębi duszy, żeby ta podróż, która trwała cztery doby, nie szkodziła zdrowiu dziecięcia. Szczęściem dziecię było tak spokojne, jak gdyby przyszło na świat w najlepszych warunkach. Odbywaliśmy więc naszą podróż daleko swobodniej i bezpieczniej, aniżeli sobie wyobrażałem. Mamkę dręczyła tylko myśl o biednej matce, której dziecię wydarto, ze wszystkiego zresztą była zadowoloną i oddała się z całą czułością macierzyńską swemu