Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Otwarłem oczy z wysiłkiem i ujrzałem rękę, która mną potrząsała. Nie była to jednak delikatna, jak z marmuru wykuta dłoń bogini, lecz gruba, bronzowa... jakby łapa niedźwiedzia. Poznałem. Budził mnie mój stary, wiecznie podchmielony kozak, stojąc tuż nademną.
— Niechże pan wstaje! — powtórzył kozak raz jeszcze, — to zgroza!
— Co znowu? jaka zgroza?
— Zgroza, spać w ubraniu, i do tego nad książką.
Podniósł książkę z ziemi, otarł ją i położył na stole, dodając:
— I to spać wówczas, gdy najwyższa pora jechać do pana Seweryna, który zaprosił nas na herbatę.

∗                    ∗

— Szczególny pan — rzekł Seweryn, gdym mu to wszystko opowiedział. Wywarło to na nim silne wrażenie. Oparł ręce na kolanach i pogrożył się w głębokie zamyślenie.
Wiedziałem, że przez dłuższy czas nie poruszy się nawet, i tak było w istocie. Znałem go od trzech lat, żyjąc z nim w ścisłej przyjaźni, więc niedziwne dla mnie było jego zachowanie się. Był to półwaryat i za takiego uchodził w całej kołomyjskiej okolicy. Dla mnie jednak był on bardzo ciekawą osobistością i zarazem sympatyczną.
Pomimo młodego wieku — liczył bowiem niewiele ponad trzydziestkę — był zamożnym właścicielem dóbr i mimo to wyglądał bardzo marnie, a przytem odznaczał się pewną powagą i pedanteryą, jakiej podlegają ludzie starsi i zmanierowani. Miał swój własny oryginalny sposób życia, napół filozoficzny, napół praktyczny — uregulowany ściśle podług zegarka na minutę. A równocześnie zastosowywał ściśle w praktyce termometr, barometr, aerometr, hydrometr i wszystkie mądrośsi Hipokratesa, Hufelanda, Platona, Kanta, Knigge’a i lorda Ehesterfield‘a. W nawale tych praktyk miewał często napady tak gwałtowne, że omal muru głową nie przebijał, wobec czego każdy chętnie ustępował mu z drogi.
Kiedy gospodarz mój zamilkł, w pokoju zapanowała cisza. Przerywał ją tylko łopot ognia na kominku i sy-