Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

misów. A gdy człowiek, doszedłszy do punktu środkowego swego życia, obraca się wstecz, by na te instynkty patrzeć, widzi je wszystkie znaczone stygmatem klęską jego i jego podłości; wtedy z goryczą w ustach wstydzi się ich i wstydzi się siebie samego. Jedynie instynkt ojczyzny został w społeczeństwie na uboczu, nie zastosowywany, ale niesplamiony. A gdy się znów podnosi, jest niepokalany, dusza, która go ogarnia, przenosi na niego zapał całej swej ambicji, swej miłości, swoich pragnień, których życie nie spełniło. Życie przez pół wieku tłumione, bierze teraz odwet. Otwierają się miljony małych ciemnic więzienia społecznego. Nareszcie!... Instynkty rozpętane wyciągają swe stężałe członki, mają prawo skakać na wolnem powietrzu i krzyczeć. Prawo? Mają teraz obowiązek rzucać się wszystkie razem, jak potężna masa, która spada. Poszczególne płatki śniegu stały się groźną lawiną.
Lawina ta pociągnęła za sobą Camusa. Mały naczelnik biura tworzył z nią jedno ciało. I nie było tu żadnego szału, żadnej próżnej gwałtowności. Był spokój i wielka siła. Czuł się zupełnie dobrze w sercu i na ciele. Minęła już dawna bezsenność. Po raz pierwszy od wielu lat żołądek nie sprawiał mu żadnych dolegliwości, gdyż zapomniał o nim zupełnie. Spędził nawet całą zimę — (tego nie widziano u niego jeszcze nigdy) — i nie był ani przez jeden dzień zakatarzony. Nie słyszano go już skarżącego się cierpkim głosem na to lub owo, nie gderał na to, co zrobiono i na to czego nie zrobiono; ogarnęła go litość święta dla całego ciała społecznego, dla tego ciała, które było jego ciałem, ale silniejsze, piękniejsze i lepsze, czuł się bratersko złączony z wszystkimi tymi, którzy to ciało tworzyli swoim bliskim związkiem, jak rój pszczół siedzący na tej