Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zał don Juanowi iść za sobą, i z jego pomocą przeniósł trupa do komórki, od której klucz zabrał ze sobą. Następnie, zamknąwszy don Juana w celi, poszedł uwiadomić o wszystkiem Koregidora.
Wyda się może dziwnem, że don Pedro, który już próbował zabić don Juana z zasadzki, odrzucił myśl drugiego morderstwa i silił się uprzątnąć wroga w walce równą bronią; ale było to z jego strony jedynie wyrachowanie piekielnej zemsty. Słyszał o pokucie don Juana, a sława jego świętości była tak powszechna, iż don Pedro nie wątpił, że, gdyby go zamordował, posłałby go prosto do nieba. Miał tedy nadzieję, iż, wyzwawszy go i zmusiwszy do pojedynku, zabije go w stanie grzechu śmiertelnego i zgubi w ten sposób wraz ciało jego i duszę. Widzieliśmy, jak ten szatański zamiar zwrócił się przeciw swemu twórcy.
Nie trudno było zdławić tę sprawę. Koregidor porozumiał się z przeorem klasztoru co do sposobu usunięcia podejrzeń. Zakonnicy sądzili, że zmarły padł w walce z nieznajomym przeciwnikiem i że go przeniesiono do klasztoru, gdzie rychło umarł z ran. Co się tyczy don Juana, nie będę się