Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wśród gęstwiny nad strumyka brzegiem
Już, już uchodząc, szybkim znika biegiem.

Już świt nad ziemią rozwidniał się szary,
Już po wsi całej śpiewki, krzyki, gwary,
Z kosą na plecach i z sierpem za pasem
Wieśniacy w pole ruszyli z hałasem;
Skrzypnęły pługi po twardym zagonie,
Słychać trzask biczów, rżą w zaprzęgach konie;
Ale Stach biedny, niema chatki, pola,
Łzami zasiana życia jego rola,
Która, nieszczęścia gdy pług ostry kraje,
Ciernia i głogi biednemu wydaje.

Opodal wioski stał wśród jodeł cieni
May kościołek — dach się mchem zieleni,
W około cmentarz — a obok cmentarza,
Domek ubogi starego gróbarza;
Bieli się kwiatem płot z tarniny żywy,
Na grobach osty i bujne pokrzywy,
Furtka spruchniała i zarosła ścieżka,
Wskazuje smutnie, że śmierć tutaj mieszka.
Tu Stach pospiesza, bo nad inne miła
Ziemia, gdzie ojca i matki mogiła.
Pierwszej dopiero koniec smutnej dobie,
Odkąd ich w głuchym złożone tu grobie.

»Ojcze! zawołał: »zagój serca ranę,
»Pozwól niech przy tej mogile zostanę,