Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz w mej duszy była noc
W pośród cudów przyrodzenia;
Próżnych marzeń i żądz moc,
Coraz grubsze słała cienia.

Urojonych marzeń cień...
Nigdy schwytać się nie dała,
I tak każdy spływał dzień,
A nadzieja z nim spływała.

Przeklinałem zdradny los
Gdy mnie wszystko tu zawiodło,
A wtem z nieba zagrzmiał głos:
W Tobie nieszczęść twoich źródło!

Ogień w twojem łonie tlał,
Tyś go zgasił w życia progu,
Tyś szczęśliwym sam być chciał,
A zdrój szczęścia tylko w Bogu!

Przestań toczyć z światem bój,
Miłość świata złość odwróci,
A miłości w Bogu zdrój,
A Bóg pokój duszy wróci!

Ty do Niego prędzej spiesz,
Drogą krzyża Bóg prowadzi;
Świat cię zawiódł — Ty w krzyż wierz,
Krzyż, zbawienia znak, nie zdradzi.