Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom I.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚWIĘTY JAN KANTY.


B

Było to w maju. Na nieba lazurze
Księżyc się wdzięcznie przymilał naturze,
Gwiazdy w nieznane gdzieś mknęły światy:
W srebrzystej rosie kąpały się kwiaty,
Barwnych motylków igrały roje,
Szumiały lasy, mruczały zdroje,
I gdzie cyprysy blady cień rzucały,
W różanych krzakach słowiki śpiewały,
A w wonnych cytryn spoczywając gaju,
Człowiek na ziemi już dumał jak w raju.
Ach! bo nad inne we włoskiej krainie
Miodem i mlekiem potok życia płynie.
Lecz i tam radość nie wszędzie panuje,
Bo czegoż w sercu ludzkiem wróg nie struje?
A tam, gdzie szczęście zakwita swobodnie,
Piekło zazdrosne czarne knuje zbrodnie.

Wśród tej tak pięknej, powabnej natury
Wznoszą się groźnie abruzyjskie góry,