Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom I.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Dlaczego płaczesz, dziecino droga?
»Bog widzi te łezki twoje;
»Wyznaj mi szczerze, ja w imię Boga
»Może twą żałość ukoję.«

A Krakowianka w błękitnem oku
Fartuszkiem łezkę ociera,
I kornie stojąc przy jego boku
Drżące swe usta otwiera.

»Jestem sierotą, u mieszczki z Łobzowa
»Służę; ach, ostra to pani,
»Nigdy dobrego nie da mi słowa,
»Lecz zawsze gromi i gani.

»Zaledwie tylko błyśnie poranek,
»Na Kleparz na targ wysyła,
»Abym przedawszy tam mleka dzbanek
»Krupek i soli kupiła.

»A że to jutro święto Boskiej Matki,
»Chcąc przybrać obraz Jej w wianek.
»Po drodze wonne zbierałam kwiatki;
»Wtem z ręki wymknął się dzbanek.

»I wszystko mleko spłynęło drogą,
»Ot, ślady widać z daleka.
»Któż się nademną użali niebogą!
»Ach, wiem, co w domu mnie czeka!»

— »I czemuż, dziecię, tak rzewnie szlochasz
»I główkę kryjesz w twej dłoni?