Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak lilia wpółuwiędła
Pochyla skroń dziewczyna,
Może już poległ miły
Od strzały tatarzyna.


VII.

Minęło czasu wiele,
O lubym ani wieści,
Nierychło przyjdzie Basi
Czepeczek wdziać niewieści.

Nierychło jej organy
Zagrają na weselu...
Miej-że go, miej w opiece,
Litośny Zbawicielu.

Od granic idą echa,
Wojennej pełne wrzawy,
Za gońcem leci goniec
Do króla, do Warszawy.

Próżno wyglądasz, Basiu,
Daremna ocząt praca:
Z junackim swym rotmistrzem
Dragonia nie powraca.


VIII.

Śnieg srebrny spadł na miasto,
Ubielił stare ściany,
Dach każdy lśni się w słońcu,
Jakby bisiorem tkany.