Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(podaje każdej). Kawalerska powinność usługiwać damom (do Janiny). Idź, idź, my sobie tu już damy radę bez ciebie.
Janina. Ha, skoro wuj taki łaskaw (odchodzi do salonu).
Katarzyna (do męża). Uważasz jak kontentna, że się nas pozbyła z salonu.
Telesfor (podaje pannom). Służę pani, służę pani. A może araczku dla smaczku.
Miecia. O! dziękuję!
Katarzyna. Pan tylko żartuje moje panny, bo ten pan jest zanadto dobrze wychowany, aby nie wiedział, że się pannom podobnych rzeczy nie proponuje.
Telesfor (n. s.) A to mnie baba ucięła (bierze cukiernicę z tacy i podaje). Może za mało słodka kawałeczek nie zawadzi.
Katarzyna. Dziękuję.
Telesfor (do Ciuciumkiewicza). A my może zamiast herbaty po kieliszeczku, co? i jakąś przekąskę. Służę koledze (bierze go do stołu).
Katarzyna. Jasiu! tylko proszę z miarą.
Telesfor. He, he, kolega jak widzę pod kuratelą.
Ciuciumkiewicz. To tak z troskliwości o moje zdrowie.
Adolf (odprowadza Tecię i kłaniając się Mieci). Dziękuję pani, służę pani.
Miecia. Jakto? tak zaraz.
Adolf. Trzeba korzystać póki grają.
Miecia. Mateczko?
Katarzyna (słodko). Pan się tak trudzi.
Adolf. To tylko przyjemność pani dobrodziejko. Ja przepadam za walcem.
Katarzyna. A! Skoro pan sobie tego życzy.