Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Scena III.
KAMILLA — TELESFOR — później FRANCISZEK.

Telesfor (w odświętnej czamarce, białej kamizelce, wchodzi z drugich drzwi z prawej z kilkoma butelkami wina w obu rękach i stawia je na stole, po prawej). Tak, to będzie na pierwsze strzały: to będzie dla panów, a to dla pań.
Kamilla (podbiega i całuje go w rękę). Poczciwy wujaszek, tak o wszystkiem pamięta, tak się wszystkiem zajmuje.
Telesfor. To mój obowiązek, przecież ja tu dzisiaj gospodarzem, to muszę myśleć o tem, żeby było wszystko, jak należy.
Kamilla. Wujaszku, a jakby wujaszek chciał się potem położyć to ja tam wujaszkowi przygotowałam łóżko za parawanem w pokoju Władzia.
Telesfor. Cóż ty sobie myślisz, smarkata jakaś, że ja już tak skapcaniałem do reszty, że jednej nocy przebalować nie potrafię? — Ja was tu jeszcze wszystkich przetrzymam. Patrzcie ją, jaka mi dowcipna, do łóżka mnie pakuje; może jeszcze kaftanikiem flanelowym z rumiankiem mnie potraktujesz, co? Ja się chcę także bawić, kto wie czy sobie nawet nie podskoczę jeszcze.
Kamilla. Ja wujaszka wybiorę do mazura.
Telesfor. Dobrze. Będziemy hulać do samego rana. Kiedy się bawić, to się bawić (do wchodzącego Franciszka z głębi). A tobie co się stało? masz minę, jakbyś upiora zobaczył.
Franciszek. Proszę pana, proszę panienki, tam jakieś draby przyszły we frakach i bawełnianych