Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pulcherja. Bo jej pan nigdzie nie pokazujesz.
Telesfor (zapalając fajkę). Pani dobrodziejko, przecie żona nie menażerja, żeby ją pokazywać.
Pulcherja. Ale nie należy zamykać jej w domu. Ja przyznam się państwu, umarłabym z nudów, żeby mi tak przyszło siedzieć z mężem dzień w dzień.
Władysław. To bardzo pochlebne dla męża.
Pulcherja. Mój mąż wie o tem dobrze i dlatego stara się rozerwać mnie, jak może. Przedwczoraj naprzykład byliśmy na balu akademickim.
Władysław. Proponowałem i ja mojej żonie, ale nie chciała.
Pulcherja (mocno zdziwiona). Dlaczego?
Janina. Nie lubię balów publicznych.
Pulcherja. No to powinniście u siebie urządzić jaki wieczór tańcujący.
Kamilla (klaszcząc w ręce). Zabawę tańcującą, ach, jakby to było dobrze (do Adolfa półgłosem). Niechże pan namawia szwagra. Przecież panu także o to chodzić powinno, żebyśmy się zabawili.
Adolf. Kiedy ja się i tak dobrze bawię.
Kamilla. Obrzydliwy egoista z pana.
Janina. Rzeczywiście Władziu, moglibyśmy dać jaki wieczór tańcujący.
Władysław. A dla kogo? Moja droga mamy tak mało znajomości.
Pulcherja. Cóż łatwiejszego, jak o to? Porobicie kilka wizyt i...
Janina. Tak porobimy wizyty.
Pulcherja. I będziecie mieli znajomości.
Władysław. Mamy zawierać znajomości dla jednego wieczoru tańcującego?
Pulcherja. No, przecież na jednym, sądzę, nie