Przejdź do zawartości

Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Symforjan. Jutro więc oświadczymy się stanowczo. Dobrze? Albo starosta, albo kapucyn.
Tymoteusz. Albo Łapiszewskie.
Symforjan (zdziwiony). Łapiszewskie? Dlaczego Łapiszewskie?
Tymoteusz (ciszej). Ojciec wygadał się przedemną, że będą miały po sześćdziesiąt tysięcy w gotówce.
Symforjan. Co ty mówisz? Ależ to doskonała rezerwa dla nas.
Tymoteusz. Tylko w tem sęk, że podobno panny nie chcą iść zamaż. Mają wstręt do małżeństwa.
Symforjan. He, he, śmiej się z tego, chybabyśmy nie byli Jabczyńskimi, gdybyśmy nie umieli ich z tego wstrętu wyleczyć. (Podkreca wąsa). Już sobie dam z niemi radę, zobaczysz. Chodźmy zakropić tę sprawę. (Biorąc się pod ręce, chcą iść na prawo).
Jan (z lewej). Proszę panów, jakiś żyd chce się widzieć z panami.
Tymoteusz (zmieszany na stronie). Co? znowu?
Symforjan (do Tymoteusza). Cóż on sobie myśli ten gałgan?
Jan. Powiada, że ma pilny interes.
Symforjan (na stronie). Ja mu dam interes. (Chwyta za kapelusz).
Stroińska (z prawej, zdziwiona). Panowie odchodzą?
Symforian. Musimy pani dobrodziejko. Interes...
Tymoteusz. Nasz plenipotent chce się z nami wi-