Strona:PL Maurycy Urstein-Eligjusz Niewiadomski w oświetleniu psychjatry.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie dźwięk, gdyż od chwili, gdym tu weszła, powtarzam je sobie bez ustanku... Jerzy, opuściłam Cię, zdradziłam i oszukałam, albowiem ja nie byłam chorą, kiedym się z tobą rozstawała i szła do sanatorjum. Nie wiedziałam już, com powinna była i chciała począć, pragnęłam tedy jedynie uciec przed życiem i do ostatniego tchnienia symulować chorobę umysłową. Kiedym przybyła do sanatorjum, chciałam wracać do ciebie, ale nie znalazłam już drogi powrotu. Od chwili, gdy brat odjechał, widziałam dokoła siebie ohydną, ludzką pogardę i wszystko wołało: jesteś przeklęta na wieki! Jesteś istotą bardziej djabelską, aniżeli czart, więcej zdziczałą niż każda bestja, bardziej piekielną niż piekło samo. Wówczas spadła zasłona z moich oczu, wejrzałam w moje życie, i nagle przyszła mi świadomość, że było ono całe jednem kłamstwem, każde słowo, które słyszałeś odemnie i od lekarzy, jest oszukaństwem. Tak, więc wszyscy chodzicie po tej ziemi, nie podejrzewając nawet, że jesteście w gruncie rzeczy tylko przeklętymi niewolnikami i upiorami wśród ludzi!
Kiedy mnie przywieziono do tego zakładu, wiedziałam, że jestem całkiem zdrowa, ale tego nie czułam. Wiedziałam, że zrobiłam z ciebie bezwstydnego łotra, że lepiej dla ciebie zostać straconym, niż być splugawionym, zbezczeszczonym, shańbionym, jak żaden człowiek na świecie... Co