Strona:PL Maurycy Urstein-Eligjusz Niewiadomski w oświetleniu psychjatry.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W późniejszym liście do matki wyraża się: „Kiedy się zastanawiam nad tem, jak to niektórych ludzi Opatrzność wyróżnia, gdy inni stają się pastwą nieszczęścia, jak niejednemu przypada w udziale radość, gdy inni giną w strasznych męczarniach, wtedy zbawczą i krzepiącą jest dla mnie myśl o życiu pozagrobowem i wiara w to, że ci będą tam sowicie wynagrodzeni za przecierpiane tu udręczenia. Lecz potem budzą się w mej piersi wątpliwości, filozoficzna część mego ja żąda daniny dla siebie, i dochodzę do wniosku, że istnienie nasze kończy się wraz z życiem fizycznem. Tutaj żyję tylko pozornie. Poruszamy się tu niby w mieście wymarłem — jak w Pompei. Nic mnie już nie obchodzi, natura jest pusta i martwa, niech Bóg mnie ma w swojej opiece, niech mi da siły znosić to jałowe życie i nie ulec znowu pokusie“.
W innym liście czytamy: „Tym razem przychodzę wyłącznie ze skargami, ale tylko z całkiem uzasadnionemi... Piszę oto, aby Wam przypomnieć, że znajduję się już prawie całe cztery lata w zakładzie. Proszę Was, zabierzcie mnie stąd. Muszę tu cierpieć głód umysłowy i ginąć moralnie. Dopomóżcie mi w mojej nędzy. Do końca życia obowiązana Wam będę jako wdzięczna córka Marja“.
W ostatnim liście pacjentki czytamy: „Czarna melancholja, czy znasz ją, mateczko? Sądzę, że ona mnie ogarnęła. Ani śladu dowcipu, najmniejszej iskierki humoru! Jakże mam, tak wyposażo-