Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Straszny dziadunio.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Kuryera Warszawskiego“, r. 1888, p. t. „Dewajtis“, która, poza feljetonem, w krótkim przeciągu czasu miała dwa wydania książkowe, porwała serca czytelników i stała się podwaliną chwały swej autorki. I słusznie! a nietylko już za oryginalność pomysłu, za nowych ludzi i za nową widownię (rzecz się dzieje na Żmudzi), za całkiem świeże typy i charaktery; lecz przedewszystkiem za przewodnią ideję, za tendencyę, wzniosłą, szlachetną i ztąd niezmiernie sympatyczną dla serc szlachetnych, miłujących zagon rodzinny i zrosłych z nim, jak wiekowy ów dąb święty, Dewajtis, symbolizujący myśl zasadniczą tego utworu, jak zbratany z nim ów Marek Czertwan, który, tak samo, jak i on, „jest przedstawicielem wytrzymałości plemiennej, trwania przy swojskiej glebie, potęgi zachowawczej, opierającej się klęskom i nawałnicom; a całą siłę woli, całą niezłomność charakteru, całą moc duchową i fizyczną obraca na to, ażeby bronić ojcowizny, którą rodzina jego chce zniszczyć i poszarpać na sztuki.“
Ten dąb święty i ten, silny jak dąb, Marek Czertwan, albo raczej idea, którą reprezentują, to prawdziwe Credo Rodziewiczówny, które się stało treścią zasadniczą wszystkich najlepszych jej powieści, a najpiękniej, najsilniej odbiło się w jej „Szarym prochu“, oraz w jej znakomitym „Klejnocie“.
Nie mając dziś pod ręką wszystkich pism Rodziewiczówny, ani ich bibliografii, i posługując się jedynie pamięcią, nie możemy ręczyć za ścisłość porządku chronologicznego w wymienieniu tego, co w ciągu lat piętnastu wyszło z pod dzielnego jej pióra.