Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do teki, wziętej z rąk Candeura, który stał blady, jak ściana.
Matko Wołoch wszedł do sali, nie spodziewając się niczego. Nagle spostrzegł Rouletabilla. Zbladł trochę, ale szybko odzyskał równowagę i zbliżając się do reportera, powiedział:
—Co widzę? Rouletabille! Cóż się z panem działo... Wszyscy byliśmy zaniepokojeni!
Rouletabille uścisnął jego dłoń w sposób zupełnie naturalny.
— Opowiadano mi już, żeście panowie byli zainteresowani. No, dzięki Bogu nie przydarzyło się nam nic złego. Zrobiliśmy małą wycieczkę po Istrandży Dagu i po kilku drobnych przygodach bez znaczenia, mieliśmy sposobność widzieć zbliska zdobycie Kirkilissy.
— Doprawdy? — zawołali wszyscy chórem.
— Winszuję! Winszuję! — dodał Marko, który nagle spochmurniał. — Musiał to być piękny dla pana dzień. Słyszałem, że bój był zażarty.
— Straszliwy! — zawołał Rouletabille. Nie widziałem w życiu nic podobnego. Walka trwała przeszło dobę, bito się na noże po ulicach, krew płynęła, dosłownie, potokami... o... było to straszne!
— Opowiedz nam to! — zakrzyknęli chórem. — Możesz nam przecież udzielić kilku szcze-