Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oskarżać go w jego nieobecności, gdyż mógł zdradzić, że byli z nim w zmowie.
Candeur wrócił, nibyto zadyszany i powiedział:
— Znikł, jak duch, nigdzie go niema, ale pewny jestem, że kuferek kryje w sobie coś niedobrego. Muszę ci wyznać teraz, że Priski łaził za nami od rana.
— Jakto?! I dopiero teraz mi to mówisz? — oburzył się Rouletabille.
— Nie chcieliśmy cię niepokoić! — odparł. — Priski ofiarował mi, ni stąd ni zowąd, tysiąc franków... — dodał cichym głosem.
— A mnie chciał dać zlecenie! — powiedział Włodzimierz.
— Jakież to zlecenie, szybko rzekł Rouletabille.
— Bym doręczył pannie Iwanie list, w ten sposób, by pan tego nie spostrzegł. Oczywiście, odprawiłem go z kwitkiem.

Rouletabille, zaniepokojony, odtrącił obu, i szybko otworzył kuferek. Był całkiem pusty. Podniósł go, przewrócił, zażądał igły, posunął kataraktę św. Zofii,[1] otwarł w ten sposób tajny schowek, ale i ten schowek okazał się pustym.

  1. Patrz rozdział 17-ty „Czarny Zamek“