Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaimponowało mi to dostrzeżone w ojcu lekceważenie pieniędzy, ta pańska obojętność na stratę, tak odbijająca od wyrazów wypiętnowanych na obliczach innych graczów. A jednak głos ojca i spojrzenie, jakie na mnie rzucił, i ten mgnienie oka trwający rumieniec, wyraźnie mi mówiły, że to co on robił, było złem, i on się tego wstydził.
W przekonaniu tem utwierdziłem się jeszcze mocniej tegoż samego dnia po południu.
Jak zwykle, zaraz po obiedzie poszedłem do ojca; był sam — gdy wszedłem, uśmiechnął się jakoś niewyraźnie, a ja odczułem odrazu, że jest zmięszany. Potem zaczął się tłómaczyć, że partya wczorajsza złożyła się niespodzianie, że poschodzili się znajomi na pogadankę, i ktoś zaproponował grę, która aż do samego rana się przeciągnęła.
Słów tych słuchałem z trudnem do opisania zdumieniem; idąc tu, byłem przygotowany na burę za niestosowne moje zjawienie się rano; tymczasem ojciec przedemną, malcem, zniżał się do tłómaczenia ze swych czynności. Wkrótce zrozumiałem przyczynę.
— Widzisz — mówił dalej — że gry hazardownej nie lubię; szczególniej nie lubię, żeby u mnie, w mojem mieszkaniu grywano. No, stało się. Dlatego ci to wszystko mówię, bo chciałbym, ażebyś i ty nabrał wstrętu do gry — tu spuścił oczy — abyś i ty wiedział, że to może być nieszczęściem życia.
Czułem, że potrzeba mówienia o tym przedmiocie sprawia mu wielką przykrość, skierowałem więc nieznacznie rozmowę na inny przedmiot. Ojciec dostrzegł tę moją delikatność i najwyraźniej zrobiła mu ona przyjemność, bo wpadł w doskonały humor, chwalił moje postępy w szkole, obiecał mi na wakacye kupić pięknego wierzchowego konia, wreszcie napisać do dyrektora bilet z prośbą: o pozwolenie zabrania mnie z sobą do teatru.
Teatr lubiłem i rad chodziłem na przedstawienia. Tego wieczora zajęliśmy dwa fotele w pierwszym rzędzie na parterze. Po naszem wejściu wnet podniesiono kurtynę i tu zato-