Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to rzecz najważniejsza! — ozwał się rosjanin, który twierdził, że nic nie sprzedaje i prawie nic nie kupuje. Interesy są tylko interesami!
W jednym z wagonów pociągu jechał pasażer, osobliwie wpadający podróżnym w oko — najwidoczniej cudzoziemiec. Otwierał szeroko oczy, przystawiał do nich lornety i zadawał towarzyszom podróży mnóstwo pytań, dotyczących przemysłu, handlu, liczebności i śmiertelności mieszkańców, nazw najmniejszej z przebieganych okolic. Był to Alcyd Jolivet, zbierający informacje dla swojej „kuzynki“. Oczywiście jego ciekawość, w czasie tak strasznym, wydawała się podejrzaną, a przed domniemanym „szpiegiem“ zamykały się usta; omijano w skąpych odpowiedziach zdarzenia dnia.
Nie dziw tedy, że zapisał w swoim notatniku:
Podróżni absolutnie dyskretni. W kwestiach polityki trudno ich rozruszać.
W innym wagonie udawał się podobnież na teatr działań wojennych Henryk Blount. Nie spotkali się ci dwaj na dworcu w Moskwie i nie wiedzieli o tem, że podróżują równocześnie. Ponieważ dziennikarz angielski więcej słuchał, niż mówił, tedy nie krępował wypowiadania się obecnych w granicach naturalnych, odpowiednich do ich widnokręgu umysłowego i ostrożności. Nie budził bowiem podejrzenia, że jest szpiegiem. A skoro przedewszystkiem interesował się sprawami handlu ze Wschodem, więc zanotował w swoim dzienniku obserwację, co najmniej tyleż słuszną, ile nią była obserwacja jego kolegi.
„Podróżni ogromnie zaniepokojeni. Interesują ich tylko kwestji wojny. Mówią o nich ze swobodą mogącą zadziwić między Wołgą i Wisłą.“
Tym sposobem czytelnicy Daily–Telegraph zo-