Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIĄTY GÓRAL.
Hahahahaha!


CZWARTY GÓRAL.
Ale z tej rady na inną... Bratowie,
hę? macie wódkę?


PIERWSZY GÓRAL.
Dzbanek tak-ci suchy,
niby to zmarłe jezioro w Piarżystej.


CZWARTY GÓRAL.
A niema żyda?


PIERWSZY GÓRAL.
Poszedł spać.


TRZECI GÓRAL.
O rety!
A toć go zbudzić, niech nam poszynkuje!
Do jednego z górali.
Chybaj-że, Józek, po Mośka.
Jeden z górali odchodzi.
Do siedzącego opodal Krzysia Gąsienicy:
Hej! Krzysiu!
Dobądź gęśliczek, zagraj nam pod nogę!
Człowiek skostnieje, kiej się nie pokręci...
Hej! zbójnickiego!...


KRZYŚ.
Ba, kiej ma być cisza —
tak powiedzieli panowie starszyzna.


TRZECI GÓRAL.
Jaka starszyzna i jacy panowie?
Sołtys Łętowski, co w serdaku chodzi,
jak my tu wszyscy, w domu owies sieje