Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIERWSZY GÓRAL.
Haj! prawdę mówią! Gdyby nie ten klecha
i ten pan hetman i ten pan marszałek,
co nas ściągnęli tu, niewiedzieć, poco,
to dzisiaj, wiecie, człek by se pohulał,
może w Kieżmarku, abo i w Orawie,
i z czerwieńcami wrócił do frajerki.


DRUGI GÓRAL.
Ładnie szanujesz tę swoją frajerkę.
Do górali.
Dzisiaj z północka, wiecie, ten nasz Bartek
do czeladnicy się zakradł — do dziewek...
Jedna z nich nawet ponoć szynkowała
samemu panu Napierskiemu...


CZWARTY GÓRAL.
Anoć
zaszczyt nie mały...


TRZECI GÓRAL.
Jak dla kogo...


PIERWSZY GÓRAL.
Prawda!
Tylko nie strzępcie na mnie swych języków...
Kuną nie jestem, żebym się gdzie skradał...


CZWARTY GÓRAL.
Ej! powiadali, żeś się do żydówki
mocno zabierał...


TRZECI GÓRAL.
Fe!


PIERWSZY GÓRAL.
I czego spluwasz?
Mięso jest mięsem... Człek przebierający
odchodzi głodny...