Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ujęty ręką bohaterów... Żydzie!
nalewaj wina!
Mojsze przyskakuje i napełnia kielichy.
Zdrowie bohaterów!


ZDANOWSKI.
Tych, co walczyli jak wysłańcy boży,
pod Beresteczkiem...


NAPIERSKI.
Owszem... tych... i... innych,
co walczyć będą, jak boży mściciele...
Ojcze Zdanowski...
Usiłując być żartobliwym.
Ale słuchaj, Mojsze!
Coś ci się, widzę, chude nogi trzęsą,
a tam przed chwilą śpiewałeś majufes...
Miałem ochotę wlać ci cały garniec
wina do gęby, byś więcej szanował
moją przytomność.


MOJSZE.
Oj! oj! Co żydkowi
takiego wina!... Toć na tych gąsiorkach
to ino skrobać palcami, tak grubo
tego paskudztwa!... A pachnie! Przepraszam,
bardzo przepraszam, jaśnie oświecony
panie hetmanie! Śpiewałem — nu, prawda —
z wielkiej bojaźni... Nogi mi się trzęsą,
a moje nogi — one się nie trzęsą
na dzień powszedni, a tylko na święto...
Jest wielka radość, albo wielki smutek,
albo strach taki, jak dzisiaj...


NAPIERSKI.
Ze strachu
możebyś tu nam zatańczył... No, hejże!