Strona:PL James Fenimore Cooper - Krzysztof Kolumb (cut).djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kilkanaście osób dostojnych znajdowało się już w kaplicy, a gdy narzeczeni przystąpić mieli do ołtarza, król wszedł pospiesznie, trzymając w ręce ozdobę honorową, którą zawiesił na szyi Luis’a.
— Teraz, szlachetny młodzieńcze, rzekł z uroczystą powagą, przyjm moje życzenia, i obyś zawsze pamiętał o powinnościach względem Boga, jak dotąd wiernie pełniłeś obowiązki poddanego.
Przystąpiono niezwłocznie do obrządku ślubnego, wobec króla i Kolumba. Izabella nie opuściła łoża Ozemy, w któréj twarzy wyrażała się walka przyjaźni z miłością. Po odbyciu ceremonii król z dworzanami opuścił kaplicę, i pozostały tylko osoby wtajemniczone w wypadki dni poprzednich.
— Gdzie krzyż? zapytała Ozema, gdy Mercedes szła ją uścisnąć. — Daj krzyż Ozemie. — Luis nie poślubił z krzyżem.
Mercedes sama odebrała krzyż od małżonka i wręczyła go Indyance.
— Teraz Ozema chce prędko być chrześcianką, zawołała księżniczka, przytulając do łona otrzymany klejnot.
Na znak udzielony przez królowę arcybiskup rozpoczął obrządek, i wkrótce Izabella cieszyć się mogła przekonaniem, że dusza młodéj cudzoziemki nie ulegnie potępieniu.
— Czy Ozema teraz chrześcianka? zapytała nowoochrzczona z prostotą dziecinnéj niewiadomości.
— Otrzymałaś, moja córko, zapewnienie łaski najwyższego, odpowiedział prałat. Powinnaś obecnie szukać pociechy w modlitwie.
— Chrześcianin niéma żony poganki? chrześcianin poślubia chrześciankę?
— Mówiono ci to nieraz; Ozemo, rzekła królowa, że kościół nie pozwala na małżeństwo między chrześcianinem a poganką.
— Chrześcianin poślubia najprzód kobiétę którą kocha najlepiéj?
— Bez wątpienia; inaczéj obraziłby Boga zmyśloną przysięgą.
— Tak téż myśli Ozema; ale trzeba poślubić drugą żonę, tę którą potém kocha się najlepiéj. — Luis wziął Mercedes za pierwszą żonę; — Ozema będzie druga. — Ozema teraz chrześcianka, więc niéma grzéchu.
Izabella westchnęła, a Mercedes, rzewnemi zaléwając się łzami, prosiła Boga o zesłanie swego światła na duszę biédnéj cierpiącéj. Wszelako arcybiskup uważał się w obowiązku sprostowania błędnych jéj wyobrażeń.
— Żadnemu chrześcianinowi, rzekł głosem surowym, nie wolno dwóch żon jednocześnie pojmować w małżeństwo; sama myśl o tém ciężkim jest występkiem. Nie możesz być drugą żoną hrabiego, dopóki piérwsza zostaje przy życiu.
— Ozema chce być żoną Luis’a, chociażby ostatnią ze wszystkich.
— Powtarzam ci, że to nigdy nastąpić nie może. Uwagi twoje znieważają ten święty przybytek. Ukorz się, nieszczęsna, albo....
— Dosyć arcybiskupie! przerwała markiza de Moya. Ta którą napominasz stanęła przed obliczem sędziego, który pewnie nie odmówi jéj pobłażania. Ozema już nie żyje!
Rzeczywiście młoda Indyanka, zatrwożona groźną przemową prałata, powikłana w nieprzystępnych dla siebie pojęciach chrystyanizmu, zgnębiona wiadomością że nie może połączyć się z kochankiem, ostatnie Bogu oddała tchnienie; lecz martwe jéj lice nosiło jeszcze piętno sprzecznych namiętności, jakie nią miotały przed śmiercią.
Taki był koniec piérwszéj z owych istot niewinnych, które odkrycie Kolumba wydrzéć miało potępieniu. Izabella, boleśnie tym wypadkiem dotknięta, przeczuwała już wtedy, że śmierć Ozemy