Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Znajdźcie mi taką drugą jak wy — rzekł do niej — a wnet się żenię!
Olga odparła mu skinieniem głowy; obaj bracia groźno i namarszczeni patrzyli. Henryk uradował się, zdawało mu się, że znalazł sprzymierzeńca...
Tymczasem wnoszono misy, a piękna księżna ochoczo się do nich brała, niekiedy tylko wyrażając podziwienie, gdy potrawa dla niej była nową.
Naówczas ostrożnie do ust ją niosła... próbowała patrząc na męża, i złą czy dobra się jej wydała, wybuchała śmiechem dziecinnym...
Cały dwór tę chichotkę pożerał oczyma. Śmiałość jej, obejście się nieco dziecinne a pełne wdzięku, wszystkich za serca chwytały. Czuć mniej było dziecię pieszczone, otwarte, ku życiu wesoło wyciągające ramiona; ale razem i przyszłą panią. która temu co ją spotkać mogło w życiu, śmiało czoło stawić była gotowa. Semko siedział milczący, Janusz słuchał, Olga coraz to wybuchała śmiechem i słowem, a Henryk ośmielony jej wtórował.
Nie w smak to było pewno bratu, o czem nie mogła wiedzieć żona, a Henryk właśnie, iż o tem był przekonany, wyciągał ją na słowa i drażnił zapytaniami.
Ona też o wiele rzeczy i obyczajów zapyty-