Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miąc przysięgami miłosnemi. Był sam tak rozmarzony, że się stał nieco swobodniejszym, i o dostojeństwie swem zapomniał...
U furty klasztornej stali ludzie królowej z pochodniami.
— Po jutrze! — szepnęła Jadwiga. Oczy więcej powiedziały...
Wilhelm został u furty długo spoglądając na nią. Nie chciało mu się już powracać do pustego refektarza, ani pomyślał o pożegnaniu z Semkiem, który po odjeździe królowej, dłużej tu bawić nie chciał...
Książe wydawszy rozkazy sam natychmiast na dworzec Gniewosza powrócił, ciągnąc tylko Suchenwirtha za sobą. Poeta jechał zawiedziony i smętny, z urazą w sercu do Handslika, który mu przygotowanego wiersza nie dał wypowiedzieć.
Wilhelm całą namiętnością swych lat piętnastu był rozgorzały...
Niecierpliwił się i zżymał na zamek patrząc... odgrażał... Siadł powtarzając sobie jej słowa i uspokajając tem, że wkrótce połączą się na zawsze.
Suchenwirth przygotowywał epithalamium.
Szczęśliwie powróciła na zamek królowa, a że wszyscy więcej potrzebowali dla niej i dla siebie taić się niż chwalić z tą wycieczką do kla-