Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gniewosz zaledwie z konia zsiadłszy, stawił się jako pośrednik na usługi...
Na zamku przez wysłanego na miasto Dobka z Częstowic, dworzanina królowej, natychmiast się dowiedziano, o przybyciu Wilhelma. Królowa od rana była przystrojona, i z niepokojem oczekiwała. Zdawało się jej, że Wilhelm natychmiast będzie mógł na zamek przybyć.
Wezwany p. Mikołaj z Brzezia, oświadczył, iż na to potrzeba było zezwolenia pana krakowskiego, a wkrótce i Dobiesław sam zjawił się ponury i milczący przed królową.
Na jej rozkaz wydany stanowczo, głosem pełnym już rodzącego się gniewu, kasztelan krakowski odrzekł spokojnie, iż książe cudzoziemski mógł tylko za wiedzą i w przytomności panów rady być na posłuchanie wpuszczonym.
Próżne było wołanie królowej i jej wymówki. Ciągle z największą uniżonością kasztelan się tem tłumaczył, że pozwolenie od niego nie zależało.
— Stróżem tu tylko jestem, ale pod rozkazami...
— Jam królową! — powtarzała młoda pani.
— Bez rady jednak, wasza miłość, rozstrzygać nie możecie...
Z niecierpliwością nakazała Jadwiga powołać radę do siebie.
Jechali na zamek panowie wszyscy, duchow-