Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

część należała do litewskich książąt, lub w ścisłych z nimi była stosunkach.
Zbliżali się zwolna ku dworcowi starej księżnej, pominąwszy wrota, u których na straży siedział stary odźwierny. Mniejsze podwórze, otaczające go, schludnie było utrzymane, a przed wnijściem stały ozdobnie wyrzynane słupy i ganki z balasami malowanemi.
— Muszę miłości waszej prosić — odezwał się Hawnul — abyście raczyli tu chwilę pozostać, nim się dowiem, czy u księżnej nie ma kogo z duchownych jej, boby niepotrzebnie zobaczywszy go, mogli rozgadać...
Semko uczuł się trochę tem upokorzony, iż mu oczekiwać kazano, zarumienił się, bo gorąca krew łatwo się w nim poruszała, a nie chcąc stać w miejscu na oczach straży, podszedł dalej w dziedziniec, na który boczne okna dworca wychodziły.
Niewiele tu było do widzenia, bo nawet otwory te przez ostrożność, aby do żeńskiego dworu księżnej, męzka czeladź nie zaglądała, wszystkie były gęstą, zieloną siatką zaciągnięte.
Budynek wyglądał jak więzienie, chociaż pomiędzy oknami na przestrzał umieszczonemi, dostrzedz było można jakichś żwawo się przesuwających postaci.
Były to liczne rusinki i greczynki w służbie księżnej i córek jej zostające, które około krosien i posług różnych się krzątały.