Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na mnie mścił się — a że łatwo na mniejszym i uboższym się pomścić, miałem się z pyszna.
Tak nam przeszły kilka lat w konwikcie. Szedłem z klassy do klassy z Starościcem promowowany razem, ucząc się, co było można pochwytać po drodze. Tak skończyliśmy nauki w ciągłéj nienawiści i wojnie z panem Drzemlikiem, a Starościc wybrał się z jednym z Xięży Pijarów za granicę. Jam został w domu. Tymczasem poczciwy ojciec mój, Bogu ducha oddał, zostawując nas pięcioro jakem rzekł i w dowę. — Starsi bracia, popiérali się na świecie jak mogli, siostra wyszła za mąż za sąsiada, ja zostałem z odrobiną nauki we łbie, rozhultaiwszy się na daremnym chlebie, sam sobie zostawiony. Obietnice protekcij pana Starosty poszły w niwecz z jego śmiercią; syn jego, a mój kollega pojechał za granicę, zkąd, zapomniawszy o swoich i kraju, nie odzywał się nawet.