Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a Eleonorą, gdy czegoś wymagała, bo niemożna powiedziéć aby kiedy prosiła o co, zobaczywszy go zdaleka — Michał podszedł ku niemu.
— Cóż to? byłeś chory? zapytał go po włosku.
— Tak jest N. Panie — odparł sekretarz kłaniając się nizko. — Przyszedłem właśnie w. królewskiéj Mości wytłumaczyć się z tego że listy przy mnie od ks. Prymasa znaleziono. Ja o nich niewiedziałem, oddała mi je Najjaśniejsza Pani. Miałem zlecenie tylko wręczyć je Cesarzowi Imci?
Popatrzył mu król w oczy zimno.
— Weź że waszmość z sobą ludzi kilku, gdy z listami ważnemi jechać będziesz. Szczęściem tym razem że się przypadkiem do rąk moich dostały.
Odwrócił się i odszedł.
Królowa nie dała sobie wmówić iż papiery zabrane Toltiniemu trafem do rąk króla doszły, — była pewną że czatowano na jéj sekretarza — ale pojąć niemogła jak, starając się zdobyć listy, potem z nich nie korzystano i pieczęci nie naruszono.
Wypadek ten, zatarł inne po sobie następujące. Turcy chcieli zmusić do zachowania sromotnych w Buczaczu zawartych traktatów, które Polskę czyniły hołdowniczą państwu ottomanów. Roczny haracz nieopłacony miał ściągnąć dzicz na granice, których szlachta z obojętnością niepojętą bronić nie chciała, bo przewrotny Prymas krzyczał ciągle że nieprzyjaciela niema, że krajowi nic nie grozi.
Schorzały starzec rzucał się bezsilny, wietrzył ani sam nic nie mogąc królowi zrobić, ani jemu nic począć nie dając. Szczęściem chociaż związany z nim Sobieski i również nienawidzący Wiśniowieckiego, czu-