Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie było Sobieskiego, chociaż urząd wielkiego marszałka, powinien go był sprowadzić, — ale na innych dostojnikach nie zbywało.
Gdy skromny i bojaźliwy ukazał się król młody, niedano mu się oddalić od progu i otoczono kołem, każdy chciał być pierwszym z hołdem i rewerencją, zaręczając iż był z wyboru szczęśliwy.
Pac nawet z całą swą dumą — oświadczał głośno, że był wprawdzie za Kondeuszem i gotów był głosować na Lotaryngskiego, ale się ani on, ani nikt widocznego cudu Bożego, natchnienia Ducha Świętego niespodziewał.
— Gdy się to stało — dodał — szczęśliwi jesteśmy i serca ci ofiarujemy... a w potrzebie i dłonie.
Tu wspomniał Pac, o czem nigdy nie mówił, że sam na swoje uszy słyszał z ust nieboszczki królowéj Marji Ludwiki, jak Michałowi królowanie przepowiadała, godnym go uznając korony.
Natychmiast znalazło się jeszcze kilku utrzymujących, że też słyszeli i bardzo dobrze zapamiętali...
Kanclerz Pac za najpilniejszą sprawę uważał — przejednanie i pozyskanie Prymasa, sam przez żonę obiecując wpływać na dwór francuzki aby sprzyjał nowemu królowi.
I dodał tajemniczo.
— Znajdą się środki zbliżenia, a nawet połączenia z Francją, ale na to jest czas...
Michał zaledwie miał czas i mógł się zdobyć na podziękowanie wszystkim już cudownie pozyskanym, trochę odwagi wstąpiło do jego serca.
Późno w noc na ostatek goście opuścili zamek, doz-