Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dwóch ludzi, kieryx trzeci — razem trzech wysłańców
Poszło; i wnet spotkało gromadę mieszkańców.
One zaś Lotofagi, jakby z przyjaciołmi
Obeszli się z naszymi, częstują ich ziołmi
Lotosu; tak iż który skosztował tej strawy
Wracać nie chciał, o celu zapomniał wyprawy,
Tylkoby w Lotofagów rad zostać ziemicy
Jeść Lotos i rodzinnej wyzbyć się tęsknicy.
Kazałem więc przemocą zbiegów ująć w pęta
I choć rzewnie płakali, przywlec na okręta
Gdzie do ław ich przykuto. Innych zaś z drużyny
Zapędziłem na pokład dla prostej przyczyny
By który się lotosu niedorwał i potem
Wyrzekał się powrotu... Jakoż wszyscy lotem
Do wioseł się rzucili i zająwszy ławy
Toń rybną bili wiosłem — i pomknęły nawy.

Ztamtądeśmy płynęli, płynęli wciąż smutni
Aż do ziemi Kiklopów. Łotrzy to okrutni,
Gdyż całkiem się spuściwszy na opatrzność Bożą,
Nie pracują nic w roli, ni sieją, ni orzą.
Nieorany, niesiany grunt tam nader płodny
Daje jęczmień, pszenicę, winograd dorodny;
Gdyż deszczyk Diosowy często tam przepada.
Zresztą wieców nieznają, prawo tam niewłada;
Kiklop zwykle w jaskiniach na gór samym szczycie
Mieszka i rozkazuje jak pan swej kobiecie
I dzieciom — zaś o drugich niema troski żadnej.

Wprost przystani ostrowek ciągnie się tam ładny