Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy wśród tłumu publiki Beatryczy niema,
Żeby się nią ucieszyć chociaż jedną chwilką,
Bo każdy student — kochać ma w niedzielę tylko
Sposobność — i to z rana. — Krótki czas, do kata!
Zwłaszcza, że dzisiaj młodość tak prędko ulata.

Szedł więc Jaś — a szedł szybko, śmiało i zuchwale
I zaglądał po drodze pod gęste woale,
Gapił się na pojazdy — gdy wtem na uboczu
Spostrzegł wlepionych w siebie dwoje jasnych oczu.

Sczerwienił się, jak wiśnia i zmieszał się cały,
Bo te oczy tym dziwnym wyrazem patrzały,
Co strząsa całą duszę i serce człowieka.

Więc też Jaś się sczerwienił i krzyknął: „Eureka!!!“
„Eureka!!!“ szepnęły usteczka dziewczyny.
Oczy jej powiedziały: “To tyś! mój jedyny!“
Pierś się zlekka podniosła — opadły jej ręce,
Oczy się przymrużyły... kwiatek po sukience
Zsunął się do nóg Jasia. — O, Helenko miła!
Czy wiesz, żeś serce Jasia na wieki zraniła,
Że mu twój obraz wiecznie przed oczyma staje
I że mu na prelekcjach uważać nie daje,
Że, jeśli mu egzamin niedobrze wypadnie,
To wina nie na niego, lecz na ciebie spadnie?


∗             ∗

Pokochały się dzieci. — Co tu mówić wiele?...
Odtąd Jaś się czerwienił na mszy co niedzielę,