Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZOSIA
(błagając)

Ojcze!

OLIWJUSZ

I ty, wyrodna, w zmowie przeciw mnie! Bodaj was zabito! Ślub unieważnię, napiszę do konsystorza i wszystkich przed trybunał!

ŁYKAJ-BEJ

Trybunał! Jeśli nie rozumiesz, żeś przegrał, toś taki prawnik, jak rycerz. A to ci nie wstyd będzie wyznać, że cię na dudka wystrychnięto? Stchórzyłeś, jak zając wśród ogarów, jakże to? Będziesz własną hańbę publikował?

OLIWJUSZ
(zgnębiony)

Co robić? co robić?

ZAGŁOBA

Niema rady! Ale ja waści co innego powiem... Kiep ten, co żołnierza w rodzie nie ma. Chwalebniej krwią służyć Rzeczypospolitej, niż gębą pieniaczą. Zaremba żołnierz, jak osa, pomyśl, żali nieprześpieczniej ci będzie za plecami takiego zięcia. Przyjdzie starość, przyjdzie niedołęstwo, kto cię od przygody uchroni?... No... rozczulże się waść! Czy nie miałbyś pragnąć szczęścia własnego dziecka i dobrej szabli pod dachem?... Czyż nie chciałbyś