Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś - Moje koraliki.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —

Ten, pewny, że Władek, zawstydzony pozostał w krzewach, sam pośpieszył do domu, aby przed dziewczętami pochwalić się czemprędzej zdobyczą.
Nucił sobie głośno, gdy najniespodziewaniej Władek zaskoczył z tyłu i bez wysiłku drogocenny skarb odebrał.
— A widzisz! Polska będzie wielka!
— Będzie wielka! krzyknął Zygmuś choć mu trochę było markotno, że tak łatwo dał sobie zająca odebrać.
Ale ze względu na Polskę i na zająca, którego trzeba było ochraniać, poprzestali dalszej próby, zresztą blisko też już było domu.
Dziewczęta zauważyły ich powrót i wiewały na znak powitania chusteczkami.
Chłopcy, do urzniętych poprzednio w lesie prętów przywiązali także swoje chusteczki co miało oznaczać sztandary i tak odznaczeni, wracali jak prawdziwi zwycięzcy.
Dziewczęta rzuciły się teraz do domu przysposobić stół. Nakryły pręciutko, ustawiły talerze, wrzuciły kukurydzę na wrzącą osoloną wodę, jajka także, a na stole postawiły masło, ser, obraną rzodkiewkę pokrajaną w talarki i osoloną, a na samem środku paj, ale przykryły go serwetką — chcąc chłopcom zrobić niespodziankę.